Dzisiejszy półfinał w King's Lynn powinien dostarczyć nam znacznie
więcej emocji, niż wczorajsze zmagania na stadionie im. Edwarda
Jancarza w Gorzowie Wielkopolskim. Wszystko to za sprawą trzech
niezwykle wyrównanych reprezentacji - Wielkiej Brytanii, Szwecji i
Australii. Tłem dla tej rywalizacji (podobnie jak wczoraj Czesi)
najpewniej będą Finowie. Tak odbiegając nieco od tematu samych zawodów,
zastanawia mnie fakt nad formułą DPŚ. Może warto je zmodyfikować,
wczoraj oglądaliśmy "wożących ogony" Czechów, dzisiaj podobnie plecy
rywali będą oglądać Finowie. Czy to po części nie zabija widowiska, nie
obniża ich atrakcyjności? Takie małe me subiektywne zdanie.
Kto zatem już dzisiejszego wieczora zapewni sobie awans do finałowej potyczki w Vojens? Odpowiedzieć na to pytanie chyba nie sposób. Każdy ma swojego faworyta. Jedni upatrują zwycięstwa Anglików, którzy na własnym stadionie mają niepowtarzalną szansę wygrać i skrupulatnie wykorzystać absencje w szeregach rywali. Owszem wygrać są w stanie, mnie jednak osobiście nie przekonują, ale na pewno zrobią wszystko by dzisiaj zapewnić sobie awans do finału, bo w ewentualnym barażu w Vojens ich szanse wyraźnie topnieją. Osobiście Brytyjczycy mnie nie przekonują i czuję, że "będzie z dużej chmury mały deszcz". Woffinden zupełnie pod formą, Stead mało przekonująco wypada w ostatnich tygodniach, Richardson nie tak dawno zmagał się z kontuzjowanym kolanem. Ekipę Rob'a Lyona "ciągnąć", więc powinni Harris i Nicholls, jednak zarówno jeden jak i drugi może rozegrać kapitalne zawody, lub pojechać totalną "klapę". Brytyjczycy mają niezwykle nieobliczalną drużynę i tak naprawdę, gdyby nie atut własnego toru, nie rozpatrywałbym nawet kwestii ich ewentualnego zwycięstwa. Fanom brytyjskiej drużyny wystarczy chyba tylko przypomnieć, rok 2008 i półfinał SWC w Coventry, kiedy to "Angole" mieli powalczyć o zwycięstwo ze Szwecją i Australią (w identycznym składzie jak dzisiaj, tylko zamiast Woffindena jechał Allen), wówczas zupełnie się skompromitowali - nie zdobywając nawet 30 punktów. Według mnie ekipa Rob'a Lyona po raz kolejny zawiedzie swoich sympatyków.
Kto zatem już dzisiejszego wieczora zapewni sobie awans do finałowej potyczki w Vojens? Odpowiedzieć na to pytanie chyba nie sposób. Każdy ma swojego faworyta. Jedni upatrują zwycięstwa Anglików, którzy na własnym stadionie mają niepowtarzalną szansę wygrać i skrupulatnie wykorzystać absencje w szeregach rywali. Owszem wygrać są w stanie, mnie jednak osobiście nie przekonują, ale na pewno zrobią wszystko by dzisiaj zapewnić sobie awans do finału, bo w ewentualnym barażu w Vojens ich szanse wyraźnie topnieją. Osobiście Brytyjczycy mnie nie przekonują i czuję, że "będzie z dużej chmury mały deszcz". Woffinden zupełnie pod formą, Stead mało przekonująco wypada w ostatnich tygodniach, Richardson nie tak dawno zmagał się z kontuzjowanym kolanem. Ekipę Rob'a Lyona "ciągnąć", więc powinni Harris i Nicholls, jednak zarówno jeden jak i drugi może rozegrać kapitalne zawody, lub pojechać totalną "klapę". Brytyjczycy mają niezwykle nieobliczalną drużynę i tak naprawdę, gdyby nie atut własnego toru, nie rozpatrywałbym nawet kwestii ich ewentualnego zwycięstwa. Fanom brytyjskiej drużyny wystarczy chyba tylko przypomnieć, rok 2008 i półfinał SWC w Coventry, kiedy to "Angole" mieli powalczyć o zwycięstwo ze Szwecją i Australią (w identycznym składzie jak dzisiaj, tylko zamiast Woffindena jechał Allen), wówczas zupełnie się skompromitowali - nie zdobywając nawet 30 punktów. Według mnie ekipa Rob'a Lyona po raz kolejny zawiedzie swoich sympatyków.
Jeszcze nie tak dawno każdy jako zwycięzce drugiego półfinału
upatrywałby reprezentację Australii. Craig Boyce jednak w niedługim
czasie stracił swoich największych asów: Adamsa, Sullivana i Crumpa (o
kulisach ich nieobecności można przeczytać parę słów, we wczorajszej
"zapowiedzi"). Zmuszony więc był do postawienia na tzw. "młode wilki" z
Wardem, Batchelorem i Holderem, wspartymi przez "starych lisów" czyli
Watta i Schleina. Czy ta mieszanka okaże się być wybuchową? Trudno
wyrokować, na pewno jednak na torze w hrabstwie Norfolk są w stanie
zwyciężyć. Dlaczego? Najmłodszy z nich - Ward, jeszcze w ubiegłym
sezonie "fruwał" po miejscowym torze, podobnie sprawa ma się z
Batchelorem, który w taki sposób wypowiada się o owalu w King's Lynn :
- W tym roku jestem w dobrej formie - wygrywam sporo wyścigów i już nie mogę się doczekać zawodów w King's Lynn. Tamtejszy tor należy do moich ulubionych i znam go jak własną kieszeń, ponieważ przez dwa lata reprezentowałem barwy miejscowych Gwiazd.
Jak "ryba w wodzie" powinien czuć się tutaj również Schlein, gdyż obiekt w King's Lynn znacząco przypomina tor w Mildurze, czyli ten na którym wychował się popularny "Roo-Boy".
W związku z tym zastanawia mnie, kto będzie miał atut własnego toru Brytyjczycy czy Australijczycy? Młody skład "Kangurów" jadący bez presji może dzisiaj pokusić się o zwycięstwo i wydaje mi się, że tak właśnie będzie.
Do walki o zwycięstwo na pewno będą się chcieli podłączyć Szwedzi. Co prawda osłabieni brakiem kapitana Jonssona, to mimo wszystko tanio skóry nie sprzedadzą. Mają w końcu w swoich szeregach najlepszego jeźdźca ligi angielskiej Lindgrena. Dobrze radzącego sobie w cyklu GP "Zorro", który powinien być pewnym punktem drużyny oraz kapitalnie radzącego sobie w każdej edycji SWC Davidssona, choć dyspozycja Jonasa to spora niewiadoma, bowiem niedawno wrócił po ciężkiej kontuzji (jednak w minionym tygodniu sygnalizował, że wraca do formy). Skład uzupełniają Nermark, który przez dwa lata reprezentował barwy miejscowych "Gwiazd" z King's Lynn oraz Tonio Lindbaeck - nieobliczalny i nieokiełznany, lecz zawsze trzeba na niego uważać. Moim zdaniem ekipa Petera Janssona będzie również chciała zająć pierwsze miejsce (a kto by nie chciał ?), jednak brak Jonssona może spowodować, że trochę im do zrealizowania celu zabraknie ...
Czwartym do brydża będzie ekipa Finlandii i chyba nikt nie daje większym szans reprezentacji dowodzonej przez Jyri'ego Palomaeki. Jedyne zagrożenie może stanowić para Nieminen & Kylmaekorpi, dla pozostałych jeźdźców zdobycie jakiegokolwiek punktu powinno być już sukcesem.
Na brytyjskich forach pojawiła się informacja, że Katajisto wypadł ze składu, a za niego pojedzie Aarnio (choć to niepotwierdzone). Tak czy siak, ostatnie miejsce i tak jest zarezerwowane dla Finów.
- W tym roku jestem w dobrej formie - wygrywam sporo wyścigów i już nie mogę się doczekać zawodów w King's Lynn. Tamtejszy tor należy do moich ulubionych i znam go jak własną kieszeń, ponieważ przez dwa lata reprezentowałem barwy miejscowych Gwiazd.
Jak "ryba w wodzie" powinien czuć się tutaj również Schlein, gdyż obiekt w King's Lynn znacząco przypomina tor w Mildurze, czyli ten na którym wychował się popularny "Roo-Boy".
W związku z tym zastanawia mnie, kto będzie miał atut własnego toru Brytyjczycy czy Australijczycy? Młody skład "Kangurów" jadący bez presji może dzisiaj pokusić się o zwycięstwo i wydaje mi się, że tak właśnie będzie.
Do walki o zwycięstwo na pewno będą się chcieli podłączyć Szwedzi. Co prawda osłabieni brakiem kapitana Jonssona, to mimo wszystko tanio skóry nie sprzedadzą. Mają w końcu w swoich szeregach najlepszego jeźdźca ligi angielskiej Lindgrena. Dobrze radzącego sobie w cyklu GP "Zorro", który powinien być pewnym punktem drużyny oraz kapitalnie radzącego sobie w każdej edycji SWC Davidssona, choć dyspozycja Jonasa to spora niewiadoma, bowiem niedawno wrócił po ciężkiej kontuzji (jednak w minionym tygodniu sygnalizował, że wraca do formy). Skład uzupełniają Nermark, który przez dwa lata reprezentował barwy miejscowych "Gwiazd" z King's Lynn oraz Tonio Lindbaeck - nieobliczalny i nieokiełznany, lecz zawsze trzeba na niego uważać. Moim zdaniem ekipa Petera Janssona będzie również chciała zająć pierwsze miejsce (a kto by nie chciał ?), jednak brak Jonssona może spowodować, że trochę im do zrealizowania celu zabraknie ...
Czwartym do brydża będzie ekipa Finlandii i chyba nikt nie daje większym szans reprezentacji dowodzonej przez Jyri'ego Palomaeki. Jedyne zagrożenie może stanowić para Nieminen & Kylmaekorpi, dla pozostałych jeźdźców zdobycie jakiegokolwiek punktu powinno być już sukcesem.
Na brytyjskich forach pojawiła się informacja, że Katajisto wypadł ze składu, a za niego pojedzie Aarnio (choć to niepotwierdzone). Tak czy siak, ostatnie miejsce i tak jest zarezerwowane dla Finów.
W związku z tymi luźnymi dywagacjami, taka moja wizja półfinału. Na konkretne typy przyjdzie czas, jak wszystkie buki wystawią pełną ofertę, bo póki co tylko Bet365 się postarał ...
1. Australia
2. Szwecja
3. Wlk. Brytania
4. Finlandia
Typy na SWC, King's Lynn (Event 2 / 26.07)
- Australia - Wielka Brytania Typ: Australia @ 2.40
- Szwecja - Finlandia Typ: Szwecja -34 @ 1.90
- Wielka Brytania (suma punktów) Typ: Under 49.5 @ 1.90
- Finlandia (suma punktów) Typ: Under 11 @ 1.90
Teraz czas przyjrzeć się formie poszczególnych zawodników i coś ciekawego wyłapać.
- Darcy Ward (suma punktów) Typ: Powyżej 8 @ 1.72
- Chris Holder - Darcy WardTyp: Ward +4 @ 1.86
- Jonas Davidsson - Kauko Nieminen Typ: Davidsson (-3) @ 1.72
- Kauko Nieminen (suma punktów) Typ: Poniżej 4.5 @ 1.85
- Tai Woffinden - Magnus ZetterstroemTyp: Zorro @ 2.00
- Lee Richardson - Tai Woffinden Typ: Richardson @ 1.50
- Troy Batchelor - Rory Schlein Typ: Batchelor @ 1.60
Davidsson to dość charakterystyczny zawodnik, o ile zdarzało mu się w zawodach ligowych zawodzić, to ilekroć przychodził czas na Drużynowy Puchar Świata to był jednym z najpewniejszych punktów swojej drużyny. Peter Jansson z pewnością liczy, że i dzisiaj młodszy z braci Davidssonów nie zawiedzie jego oczekiwań. Co prawda Jonas został powołany w trybie awaryjnym w miejsce kontuzjowanego Jonssona, to jednak sam nie tak dawno był rehabilitowany. To nieco stawia jego formę pod znakiem zapytania, choć już w ubiegłym tygodniu wysyłał sygnały, że wraca do swojej normalnej dyspozycji. Dzisiaj liczę, że będzie wyróżniającym się zawodnikiem reprezentacji "Trzech Koron".
Finowie powinni być tłem dla rywalizacji pozostałych trzech reprezentacji i jednym z odcieni tego marazmu będzie raczej Kauko Nieminen. Choć to zawodnik nieobliczalny, to jako jedyny obok Kylmaekorpiego może stanowić jakieś "zagrożenie" dla innych zawodników. Choć na wiele z udziałem Kauko bym nie liczył ...
Dla "Woffyego" ten sezon jest niezwykle trudny, w zasadzie na każdym froncie idzie mu słabo. Pojawia się sporo plotek, jakoby ten młody zawodnik miał problemy z alkoholem (sam go nie widziałem, ale ponoć balował nie tak dawno w naszym "Świętym Mieście"). Nie doszukujmy się jednak drugiego dna. "Taiskiemu" po prostu nie idzie i tyle. Chłopak po śmierci ojca pogubił się strasznie i chyba sam jeszcze nie wie co się dzieje. Zarówno "Rico" jak i "Zorro" powinni uzbierać od niego więcej punktów.
Batchelor przez dwa sezony bronił barw "Gwiazd" z King's Lynn. Znajomość tego toru wydatnie powinna mu dzisiaj pomagać.
- W tym roku jestem w dobrej formie - wygrywam sporo wyścigów i już nie mogę się doczekać zawodów w King's Lynn. Tamtejszy tor należy do moich ulubionych i znam go jak własną kieszeń, ponieważ przez dwa lata reprezentowałem barwy miejscowych Gwiazd.
Ja mu zaufam, tym bardziej, że "Roo-Boy" w tym sezonie nie przekonuje swoją formą.
Prześlij komentarz